W środowe przedpołudnie w Skierniewicach miało miejsce dramatyczne zdarzenie, które zakończyło się tragicznie dla jednego z pracowników miejskiej spółki WOD-KAN. Zginął on w wyniku porażenia prądem, natomiast jego współpracownik doznał poważnych obrażeń. Całe zajście wywołało falę pytań dotyczących bezpieczeństwa i odpowiedzialności za incydent.

Co wydarzyło się w Skierniewicach?

Do tragicznego wypadku doszło przy ulicy Sierakowickiej, gdzie 62-letni pracownik WOD-KAN udał się, aby skontrolować wodomierz znajdujący się w studni. Podczas wykonywania swoich obowiązków, mężczyzna przypadkowo dotknął wiszącego kabla, który był połączony z pobliską stacją transformatorową. Niestety, kontakt ten zakończył się dla niego śmiertelnie.

Próba ratunku i jej konsekwencje

Na miejsce zdarzenia przybył drugi pracownik spółki, 39-letni mężczyzna, który zastał swojego kolegę leżącego na ziemi. Z relacji świadków wynika, że próbował wezwać pomoc, ale sam również uległ porażeniu prądem, gdy nieświadomie dotknął przewodu. Został przewieziony do szpitala z poważnymi poparzeniami.

Śledztwo w sprawie wypadku

Prokuratura Rejonowa w Skierniewicach prowadzi intensywne śledztwo w tej sprawie. Wstępne ustalenia wskazują na niedostateczne zabezpieczenie terenu. Śledczy badają, kto był odpowiedzialny za stan infrastruktury elektrycznej i czy doszło do zaniedbań. Na razie nikt nie został oficjalnie oskarżony, ale dochodzenie jest prowadzone pod kątem możliwego narażenia życia i zdrowia pracowników oraz spowodowania ich śmierci i poważnych obrażeń.

Kto zarządzał terenem?

Według informacji przekazanych przez policję, działka, na której doszło do tragedii, jest własnością miasta. Rzecznik skierniewickiego urzędu, Przemysław Rybicki, wyjaśnia, że zarządzanie tym terenem powierzono spółce WOD-KAN. To właśnie jej pracownicy zostali poszkodowani w wyniku nieszczęśliwego zdarzenia.

Wypadek w Skierniewicach stawia wiele pytań dotyczących bezpieczeństwa pracy oraz odpowiedzialności za infrastrukturę publiczną. Wyniki śledztwa mogą mieć dalekosiężne konsekwencje dla zarządzających miejskimi zasobami, jak i dla procedur związanych z bezpieczeństwem pracowników.